Tegoroczny adwent nie należy do najwspanialszych. Jest to dla mnie bardzo wybuchowy i pełen stresu okres. Mimo to staram się wykorzystać ten czas, aby rozważyć najbardziej nurtujące mnie kwestie. Pomaga mi w tym cykl odcinków zatytułowanych "Dwa wilki", który postanowiłam obejrzeć. Niejednokrotnie łzy toczyły się po moich bladych, zmęczonych policzkach. Ile myśli kołowało się po mojej głowie.
Doświadczam teraz pewnego rodzaju rozdarcia. Moje ja-rozumowe rywalizuje z moim ja-uczuciowym i za nic w świecie nie chce mu dać dojść do słowa. Stale próbuje mnie przekonać, że powinnam zapomnieć o tym drugim i nie dopuszczać go do siebie, bo uczyni mnie to nieszczęśliwą. W rzeczywistości teraz czuję się nieszczęśliwa, ponieważ przez moje ja-rozumowe mam poczucie niedopełnienia i jestem niewolnicą pragnienia, aby mieć wszystko pod kontrolą i mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. A przecież na dłuższą metę tak się nie da żyć...
Czasami warto nie analizować wszystkiego, nie zastanawiać się nad ryzykiem, nie skupiać na myśleniu na pewno zakończy się to porażką, więc po co, w ogóle to zaczynać, iść śmiało przed siebie i zbierać tego owoce. Po prostu sobie zaufać...
PS Przy okazji muszę się pochwalić, że kupiłam najnowszą książkę Szymona Hołowni i Marcina Prokopa, i udało mi się zdobyć autografy od obu panów. Nie ma jak robienie sobie takich prezentów ;)
PPS Wesołych Świąt Wszystkim! :)
Doświadczam teraz pewnego rodzaju rozdarcia. Moje ja-rozumowe rywalizuje z moim ja-uczuciowym i za nic w świecie nie chce mu dać dojść do słowa. Stale próbuje mnie przekonać, że powinnam zapomnieć o tym drugim i nie dopuszczać go do siebie, bo uczyni mnie to nieszczęśliwą. W rzeczywistości teraz czuję się nieszczęśliwa, ponieważ przez moje ja-rozumowe mam poczucie niedopełnienia i jestem niewolnicą pragnienia, aby mieć wszystko pod kontrolą i mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. A przecież na dłuższą metę tak się nie da żyć...
Czasami warto nie analizować wszystkiego, nie zastanawiać się nad ryzykiem, nie skupiać na myśleniu na pewno zakończy się to porażką, więc po co, w ogóle to zaczynać, iść śmiało przed siebie i zbierać tego owoce. Po prostu sobie zaufać...
PS Przy okazji muszę się pochwalić, że kupiłam najnowszą książkę Szymona Hołowni i Marcina Prokopa, i udało mi się zdobyć autografy od obu panów. Nie ma jak robienie sobie takich prezentów ;)
PPS Wesołych Świąt Wszystkim! :)
Mam podobnie, każdego dnia rozum walczy u mnie z uczuciami i tak bez końca. Sama nie wiem, co chcę, żeby wygrało, bo widzę minusy każdej z opcji. Z drugiej strony może masz rację i nie warto cały czas wszystkiego analizować, chociaż ja chyba do końca nie potrafię żyć na niepewnym gruncie i mieć nadzieję, że a może jednak się uda.
OdpowiedzUsuńMasz zupełną rację co do nie zastanawiania się nad ryzykiem!
OdpowiedzUsuńAle czasem to takie trudne...
Ok, ale kto nie ryzykuje ten nic w życiu nie zyskuje :)
UsuńDziękuję ci bardzo. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że najlepiej jest zrównoważyć te dwa "ja", żeby osiągnąć sukces. I popieram, nie zawsze jest wskazane analizowanie sytuacji. :)
No proszę, też nie jest tak źle. Czytałam komentarze na Facebooku pod jednym z postów z zapytaniem, ile książek przeczytaliśmy w tym roku, to ludzie wymieniali nawet w setkach, co mnie totalnie rozwaliło. Takie książkowe nolify. Chociaż kto ich tam wie... może superszybko czytają i mają poza książkami też życie. :D
UsuńJa lubię czytać, ale zdarza się, że i na to nie mam ochoty. Były też książki, które zaczęłam czytać i nie dokończyłam, bo niespecjalnie przypadły mi do gustu.
UsuńWydaje mi się, że chodzi o to, żeby wybierać najważniejsze kwestie do analizowania i po prostu żyć.
OdpowiedzUsuńnienawidzę analizowania, a ciągle to robię, bo jest to silniejsze ode mnie. o ile łatwiejsze byłoby życie, gdyby nie trzeba było myśleć!
OdpowiedzUsuńwesołych! <3
Po co w ogóle analizować? Trzeba się cieszyć chwilą ;)
OdpowiedzUsuńrozum z sercem nigdy się nie dogada; ale myślę, że jednak warto słuchać tego drugiego. wtedy żyjemy w zgodzie ze sobą.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci żeby nadchodzący czas był dla Ciebie lepszy :* Wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to tym ostatnim akapitem sama sobie odpowiedziałaś na swój problem. Trzymam kciuki za to, abyś zaczęła żyć w zgodzie sama ze sobą. Wesołych Świąt! :))
OdpowiedzUsuńJasne, że kiedy ma się wszystko tak, jak sobie człowiek zaplanuje, to jednak odczuwa się taki komfort, wygodę i spokój. Życzę Ci jak najszybszego uzyskania tego spokoju i stabilizacji. Musi się udać! Gratuluję obu autografów! I koniecznie wybierz się na jakąkolwiek wystawę. Od razu poczujesz się taka hm... ukulturalniona :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie za dużo analizy i zdecydowanie za dobrze to znam! Na szczęście jest parę rzeczy, które pozwalają choć na chwilę uwolnić się od wszystkiego. Znajdź swoją i przez chwilę nie myśl o niczym, a potem spójrz na wszystko oczyszczonym umysłem. :)
OdpowiedzUsuńCzasem analizowanie jest dobre, bo pozwala podjąć rozsądną decyzję, ale są chwile, że kalkulacje lepiej odłożyć na bok i zrobić to, co chce "serce". Może właśnie tak powinnaś zrobić, jeśli się uda, będziesz szczęśliwa, a jeśli nie, to przynajmniej się uspokoisz, bo będziesz wiedziała, że próbowałaś.
OdpowiedzUsuńO nie, nie, 16 czy 200 km, to mało. Psychicznie nie ma żadnego dystansu. :)
dziękuję za życzenia <3
OdpowiedzUsuń