Warszawa. Centrum. Prosto z zajęć. Biegnę, co sił w nogach, aby zdążyć, bo zdaję sobie sprawę, że jestem spóźniona. Wchodzę lekko zdyszana do empiku. Wjeżdżam ruchomymi schodami na pierwsze piętro. Docieram na miejsce spotkania autorskiego. Widzę ją uśmiechniętą, jak czeka na pytania od zgromadzonych. Stoję i uważnie słucham, śledząc jej słowa, a potem objaśnienia tłumaczki. Mam ochotę się rozpłakać, nie wierząc, że naprawdę ją widzę i słyszę. To takie niesamowite! Potem podchodzę z własnym egzemplarzem książki i wręczam do podpisu. Na moje nieśmiałe Thank you, zerka na mnie i odpowiada Dziękuję :)
Tak, spotkałam się z amerykańską pisarką-felietonistką. Regina Brett, autorka cudownej książki Bóg nigdy nie mruga przyjechała na spotkanie z polskimi czytelnikami do stolicy, ponieważ wydała swoją drugą książkę Jesteś cudem, której od tygodnia jestem szczęśliwą posiadaczką :)
Tak, spotkałam się z amerykańską pisarką-felietonistką. Regina Brett, autorka cudownej książki Bóg nigdy nie mruga przyjechała na spotkanie z polskimi czytelnikami do stolicy, ponieważ wydała swoją drugą książkę Jesteś cudem, której od tygodnia jestem szczęśliwą posiadaczką :)
Autograf :) |
Co było fajnego w tej pierwszej książce?
OdpowiedzUsuńAutorka, bazując na swoich doświadczeniach życiowych, sporządziła 50 lekcji, które mają nam pomóc w trudniejszych chwilach. Sądzę, że gdybyś przeczytała, to zrozumiałabyś, dlaczego mi się tak podoba ;)
UsuńŁoł, nawet po polsku napisała - super! :)
OdpowiedzUsuńTak, sama byłam miło zaskoczona :)
UsuńZazdroszczę, bo przeczytałam jej 2 książki i jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńJa na razie mam do przeczytania "Delirium", ale potem obowiązkowo biorę się za "Jesteś cudem".
Usuńostatnio kupiłam sobie jej książkę,ale jeszcze nie przeczytałam, widzę jednak,że to był dobry zakup;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że udało Ci się dotrzeć na spotkanie z osobą, która dużo dla Ciebie znaczy. Spóźniona bo spóźniona, ale ważne, że na autograf udało Ci się załapać. I kurczę, szczerze powiedziawszy nie słyszałam wcześniej o tej autorce :/
OdpowiedzUsuńTeż nie słyszałam, dopóki nie znalazłam jej pierwszej książki w empiku. Chyba niespecjalnie reklamuje się w mediach.
UsuńTo w sumie plus dla niej, że się nie reklamuje, od razu jakoś mam lepsze nastawienie do takich osób. A o czym ta jej książka traktuje, którą przeczytałaś?
UsuńCiężko ująć to w jednym zdaniu. Pisałam o tym wyżej w odpowiedzi na jeden z komentarzy :)
UsuńOgólnie autorka nawiązuje do swoich własnych życiowych doświadczeń i w ten sposób tworzy 50 lekcji, które mają być dla nas - czytelników pomocą w trudnych chwilach.
O, super! Gratuluję, wiem jak wiele znaczy taki - niby - zwykły podpis :)
OdpowiedzUsuńczyli polecasz? chcę kupić tę książkę przyjaciółce na urodziny ... :)
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam jej jeszcze, ale podejrzewam, że jest tak samo wartościowa, jak pierwsza ;) Zawsze możesz zerknąć do recenzji w internecie :D
Usuńjuż kupiłam, zapakowana czeka na właścicielkę ;)
UsuńA jednak marzenia się spełniają. Przyznam, że nie znam autorki. A autograf wyjątkowy :)
OdpowiedzUsuńJa w Hiszpanii już byłam, jest piękna :)
szczerze mówiąc nigdy nie słyszałam o tej pisarce, ale z chęcią kiedyś zabiorę się za lekturę jej książek. zapiszę je sobie do listy KUPIĆ.
OdpowiedzUsuńfajnie takie spotkania!
ja jakoś nigdy nie mam szczęścia do spotkań autorskich -,-
OdpowiedzUsuńTrzeba być cierpliwym. Ja od prawie trzech lat nie mogę złapać Szymona Hołowni w miejscach, do których mam blisko, a bardzo bym chciała.
UsuńAle zdążyłaś, to się liczy :D
OdpowiedzUsuńwow, ale super ; ) to są uroki mieszkania w stolicy!
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem, że takowej pisarki nie znam :)
OdpowiedzUsuńOo... zainteresowałaś mnie ową pisarką, choć jak @India nie znam, a raczej nie znałam, bo już poznałam. :) Co do książki, to coś w moim guście. Aż chyba poszukam w bibliotekach w okolicy... ;)
OdpowiedzUsuńCzy się zrażam, to bym się zastanowiła. Jeśli tak wywnioskowałaś z moich pisanych wypocin, to chyba błędnie. hehe
No chyba, że zrażam się do samej siebie, bo do związków, czy po prostu mężczyzn, to nie. :)
Jak tak czekam, to poczekam jeszcze trochę. Widocznie Bóg ma dla mnie kogoś wyjątkowego, kogo jeszcze nie spotkałam. Pięknie to wszystko odzwierciedla wiersz Szymborskiej "Miłość od pierwszego wejrzenia", zwłaszcza "Jeszcze nie całkiem gotów
zamienić się dla nich w los,
zbiżał ich i oddalał,
zabiegał im drogę...".
mam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńTakie spotkania z naszymi "idolami" to piękna sprawa, choć przeważnie zawsze wyglądają tak samo to jednak każde z nich jest wyjątkowe :)
OdpowiedzUsuńja ostatnio równie mocno przeżywałam spotkanie z Melą Koteluk i magię na Jej koncercie:)
OdpowiedzUsuńDo tej pory jeszcze nie słyszałam o tej autorce... muszę poszukać tych książek.
OdpowiedzUsuńJak się chce, to się da, gratuluję :))
OdpowiedzUsuńNie znam :) Jeszcze nigdy nie byłam na tego typu spotkaniach autorskich... trzeba zacząć chodzić :)
OdpowiedzUsuńRacja, samodzielność jest trudna, zwłaszcza, gdy chce się żyć z kimś na poważnie i na co dzień.
OdpowiedzUsuńKiedy nowy post u Ciebie?
Oj, nie wiem. Obowiązki wzywają... A tak poważnie to staram się pisać tak co dwa tygodnie. Pewnie niedługo coś wyskrobię, zwłaszcza, że nasuwa mi się kilka tematów ;)
UsuńNaprawdę chcesz wrócić na wieś? Mnie nie brakuje 40minutowej jazdy busem, stania na przystanku w mrozie "przyjedzie czy nie", przedzierania się przez zaspy, błoto, itd. A zupę można samemu zrobić, ja pieczarkową mam już za sobą, planuję pomidorową na sobotę, a poźniej meksykańską :) Ale zgadzam się, te wszystkie obowiązki, które samemu trzeba ogarnąć (gotowanie, pranie, prasowanie, sprzątanie, zakupy) pochłania mnóstwo czasu i energii.
OdpowiedzUsuńTak, chcę. Przemyślałam wszystko. Zobaczyłam, ile mnie kosztuje to wszystko i ile mogę zaoszczędzić, mieszkając w domu. Myślę, że to dobra decyzja. O autobusy nie muszę się zbytnio martwić, bo jeżdżą co 30-40 minut, więc zawsze jakiś się znajdzie ;)
UsuńTo rzeczywiście dobra decyzja. Jak masz blisko od domu, nie ma się po co męczyć w akademiku. Ja mieszkam 200 km od domu, więc takie rozwiązanie nie jest dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńMuszę się przyznać, że niestety nie znam babeczki ;< Ale na pewno kiedyś zaglądnę do tych książek! Już mam je na LubimyCzytać dodane do odpowiedniego folderu! Wierzę, że dla mnie również byłoby wspaniałym przeżyciem spotkanie Anne Bishop na żywo! Albo Petera V. Bretta :D Ach, zbieżność nazwisk!
OdpowiedzUsuńA ramkę zrób szybciej :D Na przykład w 2,5h. Ewentualnie dzisiaj znalazłam jeszcze coś takiego --> http://www.diply.com/creativeideas/10-unbelievably-creative-ways-use-old-cds/10518 albo albo --> http://www.facebook.com/photo.php?fbid=440068682782456&set=a.211532742302719.42055.211476408975019&type=1 :D
To niesamowite spotkać swojego ulubionego autora i to w dodatku książek o Bogu, jak domniemam? ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję.
W jakimś stopniu tak, ponieważ wiara miała wpływ na życie autorki ;)
Usuń