Ostatnie, czwarte ćwiczenia zaliczone. Niebawem pierwszy wpis trafi do indeksu. Cieszę się, że przynajmniej jeden przedmiot mam z głowy i nie muszę zaglądać do skryptu, który rozumiem w chwili, kiedy go swobodnie czytam, bo jak jestem pytana, czy próbuję się z niego uczyć, to już nie jest tak zabawnie.
Dochodzą nowe przedmioty. Niektóre zmierzają ku końcowi, ale wraz z tym wpadają terminy zaliczeń, na które trzeba się przygotować. Jeszcze w październiku muszę opanować około trzydzieści stron maszynopisu. Na początku listopada czeka mnie kolejne zaliczenie. Później mam prezentację z angielskiego, dla której nie wymyśliłam tematu, a chciałabym popracować nad nią i opanować w stopniu minimalnym (chociażby) w weekend "zaduszkowy".
Jeszcze przed świętami bożonarodzeniowymi mam wyznaczony termin kolokwium z anatomii, które chciałabym zaliczyć w pierwszym terminie, aby nie psuć sobie świątecznej atmosfery i nie dokładać kolejnych stresów związanych z uczelnią. Mam wydrukowany "anatomiczny" plan działania, który z trudem wprowadzam w życie, ale wiem, że dzięki samodyscyplinie pomoże mi dobrze przygotować się do testu i przy okazji zostanie mi czas na powtórki oraz opanowanie materiału na inne przedmioty.
Poza tym zastanawiam się nad działalnością w jakimś studenckim kole naukowym, w którym mogłabym rozwijać swoje zainteresowania.
Poza tym zastanawiam się nad działalnością w jakimś studenckim kole naukowym, w którym mogłabym rozwijać swoje zainteresowania.
Wierzę, że przy odrobinie samozaparcia nie będę mieć problemów. Wystarczy, że rozłożę wszystko odpowiednio w czasie. Musi być dobrze. Nie ma innej opcji :)
Masz tak wszystko dokładnie poukładane i zorganizowane, że nic nie może pójść źle! :)
OdpowiedzUsuńkocham życie studenckie!:)
OdpowiedzUsuńwiesz jak to mówią- im więcej obowiązków, tym łatwiej wygospodarować czas na nowe. jestem tego doskonałym przykładem- studia dzienne, praca, praktyki, niemal codzienny fitness, życie rodzinne, znajomi i pisanie magisterki do kompletu. da się:)
Zazdroszczę. Mnie chyba brakuje elastyczności, żeby wszystko sobie ładnie zorganizować, a o wielu rzeczach myślałam.
UsuńWidzę, że dość ambitnie :)) Ja kolokwia mam dopiero w styczniu, podobnie jak prace kontrolne. Póki co wielka swoboda, ale potem będę miała w jednym czasie wszystko na głowie.
OdpowiedzUsuńAmbitnie, ale ciężko idzie z realizacją. W sumie dobrze, że część rzeczy zaliczę wcześniej, np. prezentację z angielskiego. Przynajmniej teraz mogę poświęcić na to więcej czasu i dobrze się przygotować. Na przełomie grudnia/stycznia nie będzie takiej możliwości, bo czekają mnie inne "niespodzianki".
UsuńPowodzenia! :*
UsuńMedycyna to gwarancja rozwoju. Już się nie mogę doczekać studiów, nawet jeśli są naprawdę ciężkie - warto się poświęcić. :) Widzę, że ty też obrałaś ten kierunek... :))
OdpowiedzUsuńJestem na położnictwie, ale też sporo nauki.
UsuńAnatomia <3 Sama szukam motywacji do działania i wprowadzania planów w życie... Mam nadzieję, że obu nam się uda :)
OdpowiedzUsuńGrunt to nie odkładać na ostatnią chwilę. Coś o tym wiem. Sama będąc teraz na ostatnim roku licencjatu mam ten problem, że czasem to nie wiem w co łapy włożyć.
OdpowiedzUsuńPowodzenia, ostrzegam, że w 1 terminie zdaje tylko kilka osób. Obyś była w tej nielicznej grupie;) ale student bez poprawki to jak żołnierz bez karabinu. Z gęsią skórką wspominam moje kolosy. Ale wszystko jest do przejścia ;)
OdpowiedzUsuńwww.280dni.com
trzymam kciuki!:))
OdpowiedzUsuńNa pewno wszystko ładnie napiszesz. :) Organizacja w końcu jest jedną z podstawowych elementów na to, aby osiągnąć to, co się chce. :) Trzymam za Ciebie kciuki!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że możesz zaliczać wcześniej. Ja wszystkie 20 (a może jednak 22?) przedmiotów będę musiała zaliczyć chyba na dwóch ostatnich zjazdach za jednym zamachem. Będzie męcząco. :) Ale cóż. Nic się na to nie poradzi. :)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze! Przy Twoim samozaparciu i ambicji na pewno dasz radę :)
OdpowiedzUsuńHa, nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia, żeby sprawdzić czy tytuł notki zadziała :D
OdpowiedzUsuńPozostaje tylko życzyć, żeby rozłożenie czasu okazało się pomoce i wszystko wyszło jak najlepiej :)
OdpowiedzUsuńOrganizacja jest najważniejsza. :)
OdpowiedzUsuńStudiujesz położnictwo? Wow, jestem pełna podziwu!
poradzisz sobie :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :) jestem zdania, że dobry plan to podstawa. nie jestem typem kujona, który wykuje się wszystkiego, ale mam to szczęście studiować wymarzony kierunek, dlatego dosłownie wszystko (dobra... poza logiką ;p) mnie interesuje. i czasem spotykam się z uszczypliwymi pytaniami, jak mogę się tak wcześnie uczyć. sesja przecież dopiero w styczniu. ale dzięki temu, że rozwijam pasje, to teraz stawiam sobie pewny grunt do późniejszej nauki. nie lubię "rycia" na ostatnią chwilę.
OdpowiedzUsuńJa też się na to nie piszę, bo po prostu materiału i egzaminów, zaliczeń będzie za dużo, a czasu bardzo mało.
UsuńJa też dostałam pierwsze dwie oceny. Trójeczki wprawdzie, ale ja tam jestem zadowolona; nie wymagam od siebie niewiadomo czego. Tylko z utęsknieniem czekam na drugi semestr, żeby niektóre przedmioty się skończyły, bo to masakra z nimi jest :D
OdpowiedzUsuńusuń ten kod przy dodawniu komentarzy, to denerwujące jest :)
Powodzenia ze wszystkim! :)
OdpowiedzUsuńZaliczenia? Już?!
OdpowiedzUsuńTak. Niektóre przedmioty kończą się wcześniej.
UsuńWpis, już?! Poważnie? U nas wszystko się zbiera zaraz przed sesją, a nasza sesja jest wolnym, bo w zasadzie nie mamy egzaminów, a jedynie prace zaliczeniowe :)
OdpowiedzUsuńTrzmam kciuki. Również i ja prowadzę pewien schemat, gdzie mam rozpisane prace, aktualny etap jego ukończenia, jakieś poszczególne kroki, które muszę poczynić, aby je ładnie zrobić. To się przydaje! Bo nagle człowiek budzi się pod koniec semestru i ma za dużo na głowie :D
Dzięki za komentarz!
łał, tylko pozazdrościć zorganizowania ;) ja to wszystko na ostatni moment zostawiam, poznałam już smak typowej studenckiej 'sesji' :D powodzenia życzę! :)
OdpowiedzUsuń